Czwarty miesiąc roku: Kwiecień inaczej Budzikwiat, nazwa podpowiada czego mamy się spodziewać w tym okresie. Kojarzy się głównie z wypadami na krokusy na Podhale, w Tatry lub Beskidy. Nasza wycieczka na Halę Gąsienicową również miała nam umożliwić podziwianie tych górskich zwiastunów wiosny. Okazało się jednak, że w Dolinę Jaworzynki zawędrowała niedźwiedzica z młodymi, z związku w tym mobilnym elementem przyrody ożywionej, szlak wiodący dnem doliny został zamknięty. Cóż było robić? Argumenty wielkiej wagi były nie do obalenia, a poza tym wiemy, że niedźwiedź to nie miś, a co dopiero matka z młodymi… Poszliśmy inną trasą, ale widoki tego dnia, wysoka temperatura i mocne wiosenne słońce gwarantowały powodzenie naszej wędrówki.
Podobnie jak na naszej ostatniej eskapadzie byliśmy dość liczną grupą. Pomieściliśmy się dopiero w dwa autokary, a na szlak wyruszyliśmy podzieleni na dwie podgrupy. Towarzyszyli nam znakomici przewodnicy górski o szerokich zainteresowania i uprawnieniach, w tym tatrzańskich: Justyna Cząstka Kłapyta i Grzegorz Szarek. Droga do Kuźnic okazała się doskonałą rozgrzewką przed dalszą trasą. W trakcie jej pokonywania mieliśmy możliwość wysłuchania ciekawych opowieści o historii tego obszaru, o ludziach którzy tworzyli to miejsce i o ich spuściźnie. Można powiedzieć, że dzieło uprzedniego właściciela dóbr zakopiańskich hrabiego Władysława Zamoyskiego funkcjonuje nadal w postaci działalności Tatrzańskiego Parku Narodowego. Za bramkami w Kuźnicach rozpoczęliśmy właściwą górską drogę szlakiem niebieskim przez Boczań. Jest to jeden z najbardziej znanych i widokowych szlaków, nie sprawiający turystom wiele trudności. Boczań i Skupniów Upłaz to niepozorne wzniesienia, jednak po ich zdobyciu wkraczamy w tatrzańską rzeczywistość. Rozpościerają się stamtąd pierwsze widoki na takie szczyty jak – Giewont, Kasprowy Wierch, Kopa Kondracka, a z Przełęczy między Kopami wyłania się dodatkowo majestatyczny Wołoszyn. Od wspomnianej Przełęczy szliśmy już w otoczeniu śniegu. Trzeba przyznać, że w wyższych partiach na dłużej rozgościła się zima. Mijało nas wielu skituorowców, korzystających jeszcze z możliwości poruszania się na nartach. Mimo pierwszego tak słonecznego weekendu na szlaku i przy schronisku na Hali Gąsienicowej nie było tłumów. Nasza wycieczka przez moment zdominowała całą przestrzeń wokół jak i w środku schroniska. Zasłużony odpoczynek wsparty smacznym posiłkiem np.: żurkiem lub kwaśnicą pomogły odzyskać siły. Niebawem kontynuowaliśmy trekking, rozkoszując się kolejnymi widokami. W panoramie uwagę przykuwał Kościelec i Mały Kościelec. Dzień sprzyjał więc żeby bardziej wczuć się w tatrzański klimat i zobaczyć jeszcze wyraźniej ośnieżone szczyty. Powędrowaliśmy dalej nad Zielony Staw Gąsienicowy. Oczywiście w tych warunkach nie było mowy, aby ujrzeć blask wody, za to w całej okazałości mogliśmy podziwiać Grań Kościelców od zachodniej strony. Złowrogi cień rzucała Świnica, a Kasprowy Wierch i Beskid błyszczały w słońcu. Dodatkowe dwie godziny trasy zaowocowały pięknymi ujęciami, zachodzące słońce ładnie doświetlało góry, a od północy nadciągał wał kłębiastych chmur. Może następnym razem, już w warunkach letnich, dotrzemy wyżej? Na powrotną drogę z wybraliśmy zejście szlakiem czarnym do Brzezin przez tzw. Psią Trawkę. Trasa daje wytchnienie nogom, prowadzi praktycznie cały czas lasem, po kamienistej drodze. Kamienie do 1/3 trasy ukryte były pod topniejącym lodem i śniegiem. Co jakiś czas mijaliśmy drewniane mostki, pod którymi w czasie roztopów i dużych opadów deszczu widoczna jest płynąca woda. Przez pozostały okres woda z tego obszaru przepływa sobie tylko znanymi szczelinami między innymi do Doliny Goryczkowej zasila również Wywierzysko Olczyskie. A turystom pozostaje widok na puste koryto rzeki stąd określenie Sucha Woda. Zjawisko to wynika z budowy geologicznej. Wędrowaliśmy częściowo wzdłuż granicy Tatr Wysokich zbudowanych przeważnie z granitów oraz Tatr Zachodnich, gdzie dominują podatne na zjawiska krasowe skały wapienne. Po niecałych dwóch godzinach byliśmy już przy drodze imienia Oswalda Balzera, która prowadzi z Zakopanego w kierunku Morskiego Oka. Tam zakończyliśmy etap górski. Myślę, że wszyscy nasyceni panoramami, które tego dnia wyjątkowo się prezentowały. Zmęczeni fizycznie, ale za to naładowani endorfinami wróciliśmy do domów. Dziękujemy za wspólnie spędzony czas, czas pozytywnych myśli, uśmiechów i spełnienia.
Jadwiga