Zimowa Babia Góra – relacja z wycieczki

Babia Góra – najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich, określany także mianem Królowej Beskidów lub Matki Niepogód. Jest znana koneserom górskich wędrówek oraz zwykłym turystom. Masyw słynie głównie z okazałych panoram i dzięki występowaniu na nim unikalnych okazów świata przyrody ożywionej jak i nieożywionej. W trakcie wędrówki na szczyt Babiej doświadczyć można prawdziwego trudu wędrowca w surowej scenerii górskiego krajobrazu, aby po zdobyciu najwyższego punktu – Diablaka poczuć radość i spełnienie. Dla wielu turystów wyjście na szczyt to ogromne wyzwanie i wyrzeczenie, wymagające pokonania własnych lęków i słabości. Po ich pokonaniu zdobywcy Babiej Góry na długo pozostają pod jej niepowtarzalnym urokiem. Pokusa powrotu rośnie, żeby być tam hen wysoko, ponad chmurami raz jeszcze, ale o innej porze dnia, nocy, roku; przy innej aurze, z innymi ludźmi… Chęć powrotu na Babią Górę była też naszym udziałem.
Tak więc 4 marca 2023 roku, tydzień później niż pierwotnie zakładano, grupa 35 zdeterminowanych osób, w zróżnicowanym wieku, zdecydowała się zdobyć szczyt Babiej Góry w warunkach zimowych. Towarzyszył nam zaprzyjaźniony przewodnik górski Tomasz Urbaniec, Zawojanin i pracownik Babiogórskiego Parku Narodowego, który zna ten teren jak własną kieszeń. Wycieczkę rozpoczęliśmy na Przełęczy Krowiarki, skąd szlakiem czerwonym szliśmy w kierunku szczytu. Początkowy odcinek, charakteryzujący się znacznym przewyższeniem, doprowadził nas na Sokolicę, pierwszy widokowy szczyt, z rozległą platformą widokową. Wzniesienie to znajduje się na granicy regla górnego; widać na nim wysmagane wiatrem świerki i kosodrzewinę. Od strony północnej urwisko skalne zabezpieczone barierą. Z Sokolicy, uskrzydleni i zmotywowani przepięknymi widokami na sąsiednie pasma górskie, w tym wzniesienie Pasma Jałowieckiego i Policy oraz widokiem na Zawoję, ruszyliśmy w kierunku Gówniaka i Kępy. Szlak prowadził przez otwartą przestrzeń, po zmrożonym, twardym śniegu. Bliskość szczytu zwiastował coraz mocniej wiejący wiatr. A na Diablaku był już tak porywisty, że miało się wrażenie, iż zaraz kogoś zdmuchnie. Matka Niepogód musiała zaakcentować swoją zasłużoną nazwę. Wiatr jednak nie zwiał nikogo ani nie „zaduł” naszej radości ze zdobycia szczytu. Śnieżny krajobraz, bogaty w fantazyjne formy lodowo-śnieżne, sporządzony niewidzialną ręką Eola – mitycznego Władcy Wiatrów, robił duże wrażenie. Piękne widoki rozciągały się w całej okazałości, błyszczały szczyty Małej i Wielkiej Fatry, Niżnych Tatr i Pienin oraz Tatry mieniły się w słońcu niezwykłym blaskiem, wyjątkowo przejrzyste tego dnia. Widzieliśmy również morze z chmur wypełniające północne ostępy Babiej Góry. Była to wielka nagroda za wysiłek i zmęczenie.
Ze szczytu sprawnie zeszliśmy na Przełęcz Brona, a dalej do schroniska na Markowych Szczawinach. Do Zawoi Markowej natomiast doprowadził nas szlak zielony.
Ta wyprawa dla niektórych uczestników była pierwszym spotkaniem z Babią Górą. Inni znają tę Górę już od dawna; przecież z okolic Kalwarii Zebrzydowskiej jest często i dobrze widoczna. Jej sylwetka wybija się w widnokręgu białą barwą śniegu zwłaszcza w okresie wiosennym. Różne też jednak było wyobrażenie o niej samej, o jej charakterze i wielkości. Podobno każdy ma swój Everest i myślę, że tego dnia kilka osób właśnie go zdobyło. Cieszymy się bardzo, że wszystkim uczestnikom naszej wycieczki udało się zdobyć szczyt, choć momentami było ciężko. Góry właśnie takie są, niezwykłe, zmienne i pociągające. Zachęcamy do dalszych wędrówek z naszą górską ekipą.

Jadwiga

Ta strona wykorzystuje tzw. cookies, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.